niedziela, 29 grudnia 2013

Mam na imię KLAUN.







Klaun
Prawdziwego imienia nie podaje nikomu, ponieważ
nie zna lub nie chce pamiętać.
około 50/60 lat
fenomenalny slapstick choć woli straszyć jako klaun,
rzuty nożami i pomoc w kwestiach organizacyjnych cyrku,
scenograf w razie potrzeby


22 komentarze:

  1. [Witam w naszych zacnych progach Klauna!
    Fajna postać, za wizerunek Roba podziwiam, bardzo dobrze dobrany :) Będzie tutaj idealnie pasował
    Masz tam bąbla: "żuty" przez rz i obrazek lekko wychodzi poza ramę, ale to tylko kosmetyka
    Zapraszam serdecznie do wątku z Deusem jeśli jest ochota i jakiś pomysł]

    Deus

    OdpowiedzUsuń
  2. [Łoh błędy się zdarzają każdemu, nic się nie dzieje :D
    Jeśli cię nie zdziwi dandys w makijażu, siedzący w kącie w barze i popijający herbatę w filiżance, przegryzający to mandarynkami to ok hehe...
    Tylko czekaj to ty nie pracujesz w cyrku, bo piszesz że zajeżdżasz swoim tirem? To tak gwoli dopracowania :D
    Spoko na początek i zapoznanie naszych panów to dobra sprawa. Później pokminilibyśmy co więcej. I ja też sądzę że się polubią ^^

    Rob pasuje świetnie, aż normalnie nie mogę się doczekać, żeby ten wizerunek widzieć w akcji w twoich wątkach!
    Dziękuję za komplement do zdjęcia. Cóż Puijon Perkele to ostatnio moja wielka miłość. Do tego ma taki fajny garniak i kapelusz *-*
    Aaa shoucik tak działa kochana. Tu jest wszystko pochowane. Najedź na rameczkę kursorem i powinno ci się rozwinąć. Tam już spokojnie możesz sobie pisać. Karzeł takie bajeranckie sztuczki zrobił :D
    Ok to gwoli informacji, kto zaczyna? :D]

    Deus

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam i życzę miłej zabawy.
    Tylko prosiłabym o zmniejszenie pierwszego zdjęcia, tak żeby za pole postu nie wychodziło.]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Dziękuję i także witam :)
      Zdjęcie postaram się poprawić, ale czy ono aż tak przeszkadza? :o ]
      Klaun

      Usuń
    2. [Tak. Ja z tych bardziej obsesyjnych, jeśli o estetykę idzie. Jakby za bardzo miał automat zmniejszyć i by Ci nie pasowało, to nawet Ci mogę przeskalować na tyle, żeby się zmieściło, ale ma nie wyjeżdżać xD]

      Usuń
    3. UUUuu... więc poważna sprawa. xD A teraz lepiej? Dzięki za dodanie do listy. :)

      Usuń
    4. [Przecież nie wychodzi już poza linię :o
      O ile mam to zmniejszyć? Jak dam średnią wielkość to dziwnie będzie wyglądać. ...]

      Usuń
    5. [Nie wychodzi? klik
      Podmień na to, powinno już być w porządku.]

      Usuń
    6. [Mi całkiem inaczej otwiera tą stronę :o No ale nic. Zmieniłam na Twoje zdjęcie. Koloryt mi średnio odpowiada bo ta czerń wczodzi już w brązy no ale. Przeboleję.]

      Usuń
    7. [Kolorów nie zmieniałam - zdjęcie jest po prostu skopiowane i przeskalowane. A wyświetlało mi się od początku w takim brązowawym zabarwieniu o.o Jak chcesz typowo czarno-białe, to możemy jeszcze jedną podmianę zrobić xD]

      Usuń
    8. [hahaha xD Czy nam się nudzi, że tak mieszamy? xD
      Dobra, zostawmy już jak jest. :)
      Chyba, że chce Ci się podać perfekcyjnie czarno-białe xDD ]

      Usuń
    9. [Nudzi? Niee, ale wszystko jest ciekawsze od tego, co naprawdę powinnam robić ;) Prosz'. I nie śmiecimy więcej, ewentualnie do Ianthe na jakiś wątek zapraszam.]

      Usuń
  4. [Hahah zależy jaką mu dadzą w tym przybytku :D
    Ahaa tu się takie buty z nim dzieją. No cóż, się pogadamy o tym więcej naszymi bohaterami.
    Żebyś ty się moim nie rozczarowała. Ja go trochę dziwnie prowadzę xD
    Ja też go nie znałam, ale odkąd zaczęłam uczyć się fińskiego to spotykam takie perełki. Nasz nauczyciel nam takie wysyła, a i czasem znajomi kursanci co podrzucą. Ostatnio dużo takich zespołów się wyłowiło dzięki temu :D Haa i on nie tylko po fińsku, ale jeszcze śpiewają w nietypowym dialekcie savo, co nam wytłumaczył nasz native :D
    Heh spoko, spoko też mnie to trochę zdziwiło, bo pierwszy raz się spotkałam ^^]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Spoko zacznę. Tylko ostrzegam, że czasem leje wodę]
      Zbliżał się wieczór. Przez miasteczko, nie różniące się wcale od innych tego typu miejsc, powoli sunął cały sznureczek samochodów i przyczep. Jaskrawa farba i pozadzierane odrobinę rysunki odbijały się w ostatnich, niknących już promieniach słońca. Wszystko otaczała swoista magia. Przyjechał cyrk razem ze swoim niezwykłym spektaklem barw i dźwięków.
      Cyrkowców i pomocników czekało dużo pracy. Dzisiaj jednak każdy chciał odpocząć po długiej oraz męczącej podróży. Zasługiwali na choć odrobinę przerwy, by jutro móc zachwycać publikę swoimi sztuczkami utkanymi jakby ze snów.
      Deus wyszedł z przyczepy. Jak zwykle umalowany w charakterystyczny dla siebie sposób. Mężczyzna poprawił swój garnitur i strzepał kurz z cylindra, który chwilę później znalazł się na jego głowie. Uśmiechnął się szeroko, co kontrastowało z dokładnym, szkieletowym makijażem. Zadowolonym krokiem, obracając co chwila lakierowaną, hebanową laseczką z czaszką w głowicy, ruszył na miasto. Nikt nigdy nie wiedział, gdzie zmierza konferansjer. Po co im to było wiedzieć?
      Zawsze lubił poznawać miejsce w którym występowali. Choćby była to najgorsza dziura w pobliżu stu kilometrów. Nie dbał o to. Chciał przejść się gdziekolwiek, wyprostować kości i zobaczyć normalne życie. Cyrk bardzo różnił się od tego, co z żywota pamiętał jako nastolatek. 10 lat siedzi już w Circus Sinclair i diametralnie odmienił swój los. Nie żałował jednak, bo czego było?
      Szedł tak dobre kilkanaście minut, a mijający ludzie pokazywali go palcami. Czego jednak się spodziewasz, gdy widzisz przebierańca w najlepsze zmierzającego do byle jakiego baru, by móc posiedzieć wśród mieszkańców i napić się czegoś?
      Deus ujrzał świecący się szyld. Stanął wyprostowany, opierając się na laseczce. Spoglądał przez wielkie szyby do środka, gdzie mieszkańcy i przejezdni mogli odpocząć i zająć się swoimi sprawami. Dużo ich tam nie było, ale na nieszczęście Deusa sofy i krzeseła były zajęte. Może nie?
      No cóż...
      Nie dowie się, jak nie sprawdzi. Spojrzał na zegarek kieszonkowy. Mógł się tutaj zatrzymać na trochę.
      Eleganckim krokiem wszedł do środka. Bywalcy spojrzeli na niego jak na trędowatego. Heh... W cyrku chcą ich takich oglądać, a na co dzień nie łaska. Deus jednak jako dżentelmen nie komentował tego głośno. Podszedł swobodnie do lady i uśmiechnął się do kelnerki, witając się kulturalnie. Spojrzał na kartę. Niewiele tutaj mają, ot prosta próba połączenia kawiarni i baru.
      - Filiżankę herbaty z rumem i kawałek ciasta. Bardzo proszę – powiedział po chwili. Kobieta pokiwała głową niepewnie, ale przyjęła zamówienie. Deus rozejrzał się dookoła. Gdzieś musiał się z tym zatrzymać z tym wszystkim. Zauważył wolną sofę i stół.
      Podchodząc bliżej, zauważył, że jednak miejsce jest zajęte. Jakiś mężczyzna w najlepsze jadł obiad, a na siedzeniu leżała maska i kilka narzędzi. Czyżby jakiś rzemieślnik? Interesujące, a Deus jako obserwator i konferansjer lubił takie rzeczy. Nie każdy jednak chciał się tym dzielić.
      Cóż... Nie chciał mu przeszkadzać, ale skoro już tu przyszedł to chociaż spyta nieprawdaż?
      Deus stanął przy stole, opierając się na laseczce. Ściągnął cylinder i ukłonił się lekko.
      - Dobry wieczór. Przepraszam czy to miejsce jest zajęte?

      Deus

      Usuń
  5. [Żyjemy, spokojna twoja głowa :D
    Odpiszę dzisiaj, a jak nie to jutro na 100%. Cierpliwości ^^]

    Deus

    OdpowiedzUsuń
  6. [Tak, tak wiem <3 Nie mogłaś się doczekać! Może być pomysł z maskami, aczkolwiek Karval raczej by nie przychodził na pogaduchy, więc może być tak, że po prostu się zatrzymał przy rzeczach Klauna i z ciekawością się im przyglądał. Wiesz to tak, aby zacząć, dobrze wiesz, że później i tak jakoś się to potoczy ;)]

    Karval

    OdpowiedzUsuń
  7. Do zmierzchu była jakaś godzina, kiedy Karval wolno kroczył wśród krzątających się postaci. Jedni już rozbili się ze swoim dobytkiem, inni jeszcze się ociągali. Ciemnowłosy nie przejmował się takimi drobiazgami. Jak zwykle zresztą, swój mały obozik rozbił z dala od reszty, przez co dosięgało go satysfakcjonujące poczucie dystansu. Dnia następnego miały się tu zebrać tłumy by oglądać wszystkich tych dziwaków, którzy wykorzystywali swe umiejętności, by zapewnić ludziom rozrywkę. W ten sposób mieli zapewnione stałe miejsce w jakiejś wspólnocie. Tak jak on sam, jednak miał inne powody by dalej tu trwać. Podczas pobytu również uczestniczył w występach i korzystał ze swych zdolności na rzecz cyrku.
    Szedł dalej i przypatrywał się jak niektórzy ćwiczą. Karval nie czuł potrzeby przygotowywania się, gdyż wierzył w swój dar, który otrzymał wraz z przyjściem na świat w swojej rodzinnej wiosce. Żył z nim w zgodzie, jednak zdawał sobie sprawę, że gdyby bractwo ujrzało jak wykorzystuje go by dawać pokazy ludziom, nie byliby zbyt zachwyceni.
    Założył włosy za uszy, chociaż wiedział, że wiatr za chwile wyrwie je z niewoli i porwie do tańca. To był raczej odruch niż fakt, utrudniają mu widoczność. Zatrzymał się i wciągnął głęboko powietrze. Zdecydowanie wolał oddychać w lesie, gdzie czuł zapach gleby, a w tle uspokajająco szumiały liście, które niosły ze sobą pieśń wszystkich mieszkających tam stworzeń. Miał zawrócić, by w spokoju spędzić resztę wolnego czasu, kiedy jego wzrok przyciągnęła kolekcja masek. Wolnym krokiem podszedł do czyjegoś dobytku. Z początku tylko patrzył i porównywał jedną do drugiej. Wyglądały przerażająco, ale zawierały w sobie swego rodzaju piękno. Widać, że tworzył je człowiek z pasją. Delikatnie dotknął jednej z nich opuszkami palców, tak jakby ta miała za chwilę się rozlecieć.

    Karval

    OdpowiedzUsuń
  8. Był bardzo wrażliwy na czyjś wzrok, więc w momencie kiedy poczuł na sobie baczne spojrzenie, powoli uniósł głowę do góry. Wolnym ruchem rozejrzał się i dojrzał przypatrującego mu się mężczyznę, który musiał być właścicielem masek. Karval jak gdyby nigdy nic powrócił do oglądania, a w głowie kiełkował mu już pewien pomysł, jednak nie był pewien co na to właściciel.
    - Wypożycza Pan maski? – cicho spytał przyglądając się kolejnej, wręcz lekko groteskowej, zastygłej twarzy.

    Karval

    OdpowiedzUsuń
  9. Na ustach Karvala pojawił się lekki uśmiech, jednak nie pozwolił go dostrzec mężczyźnie, a także nie sprostował, że wcale nie zamierza nosić maski. W jego rodzinnych stronach ubierało się je tylko podczas uroczystości albo odprawiania rytuałów, dlatego też zakrycie twarzy dla niego było czymś zupełnie innym niż dla tego mężczyzny. Ponadto odkąd opuścił tamto miejsce, czuł, że nie ma prawa żadnej zakładać i nie zamierzał tego robić. To już było tak długo. Tyle czasu minęło od dnia, kiedy ostatni raz widział tak piękną zieleń i błękit nieba. Nigdy więcej nie miał okazji ujrzeć czegoś tak cudownego, chociaż szukał. Wciąż i wciąż się doszukiwał, chociażby echa obrazu, który tak głęboko utkwił mu w pamięci, jednak na darmo.
    Zapatrzył się w trzymaną przed siebie maskę, a myślami znów znajdował się w rodzinnej dolinie. To było rozdzierające uczucie tęsknoty, która wypaliła w jego sercu dziurę. Trochę jak przez mgłę słyszał słowa mężczyzny. Dopiero po chwili wyrwał się za szponów wspomnień i wolnym ruchem uniósł głowę do góry, a następnie spojrzał na rozmówcę przenikliwym wzrokiem.
    - Proszę mi wybaczyć, jednak chciałbym użyć pańskiej własności do kolejnego występu. – odpowiedział i nim ten zdołał cokolwiek powiedzieć, dodał. – Nie musi się pan martwić, maska wróci w takim samym stanie.


    Karval

    OdpowiedzUsuń
  10. Karvalowi zadrgał lekko kącik ust, jednak nie pozwolił sobie okazać jakiejkolwiek emocji, w porównaniu do jego rozmówcy. Jeśli mężczyzna naprawdę aż tak cenił swoje maski, zapewne podczas show będzie bardzo niespokojny widząc co czyni z jego własnością Karval. Cały pokaz był niemal żywy w jego wyobraźni i nie mógł się doczekać, aż wcieli go w życie. Uwielbiał, kiedy mógł ukazać coś nowego, a jeszcze bardziej, gdy się do tego nie przygotowywał i całe powodzenie pokazu zostawiał w rękach Deyh. Stworzycielce jego ludu i Matce dzieci, które obdarowują wybrańców specjalnymi zdolnościami.
    - Karval… - rzekł spoglądając na mężczyznę. – Oczekuj Karvala.

    Karval

    OdpowiedzUsuń
  11. Karval nie czuł żadnej presji. Nic. W momencie, w którym wkroczył na arenę lekkim krokiem, w czarnej koszuli i spodniach, miał wrażenie jakby był jedyną osobą w cyrku. Stanął na środku i na dłuższą chwilę zamknął powieki. Czuł jak ludzie z ciekawości milkną i wpatrują się w jego osobę. Mnóstwo bijących serc, miliony krążących myśli. To wszystko oplotło Karvala. A kiedy już poczuł połączenie z widzami, rozłożył ręce i przez lekko uchylone powieki, przesunął wzrokiem po całej publiczności, czując ich emocje przewijające się przez srebrzyste sznureczki połączone z jego drugą duszą należącą do Deyh. Gwałtownym ruchem przekręcił nadgarstkiem, a w drugim końcu areny coś się poruszyło. Niewielki cień zaczął tańczyć po ziemi, co zwróciło całą uwagę publiczności. Karval zamachnął się jakby coś w tamtą stronę rzucał. Coś dla zwykłych ludzkich oczu niewidoczne, dla niego było to srebrnym pyłem. Fragment jego połączenia z ludźmi. Ich emocje, myśli spłynęły niczym peleryna na cień. W tym samym momencie, niczym marionetka z ziemi zaczęła się formować ciemna szata. Jak na sznurkach unosiła się w górę, zbierając w sobie cały cień. Kiedy już zawisła w powietrzu spod kaptura wyjrzała groteskowa twarz. Maska, którą zapożyczył. W ciszy rozbrzmiało lekkie szemranie rozchodzące się od zakapturzonej postaci, które powoli sunęła do przodu, a poły materiału falowały w powietrzu. Karval spokojnie obserwował twór, aby się nie zbuntował od nagromadzonych ludzkich emocji. Pilnował aby przepływ był wolny i nie zburzył stabilności.
    - Co cię tu sprowadza… ? – Odezwał się cicho, choć jego głos poniósł się echem.
    Ciche szemranie. Niespokojny ruch tworu. W następnej chwili szata ruszyła na widownię i nim ktokolwiek zdążył mrugnąć ktoś został zawinięty w połach materiału. „Kolejna iluzja” – pomyślał Karval i pozwolił sobie na uniesienie jednego kącika ust w górę.
    Zrobił ruch jakby zarzucał sieć na wycofującą się zmorę. Czuł jak publiczność drży i to dawało mu więcej siły i energii. Pociągnął za niewidoczny sznur, jednak twór nie chciał tak łatwo się poddać. Szarpał się, wraz ze zwiniętym „człowiekiem”. Po masce spłynęła ciemna ciecz. Zaogniła się walka między twórcą i tworem. A to jeden szarżował na drugiego, a drugi próbował mentalnymi sznurkami usidlić pierwszego. Nie obyło się bez dramatycznych zdań: „Puść człowieka”, „wracaj do swej mogiły”.
    Karval z czuciem wszedł w rolę i w pewnym momencie wpadli w bezruch. Szata rozwinęła się upuszczając kobietę, jak się okazało, a sama próbowała wykorzystać okazję by uciec. Z ust widzów wyrwał się cichy okrzyk przerażenia co wprawiło w drżenie cienkie, srebrne sznureczki. Karval nie puścił tworu, ani nie pobiegł na ratunek widmu. Publiczność widziała jak ciało opada na ziemie i jak piach unosi się w górę zasłaniając postać. Nastała chwila grozy, po której nastało niedowierzanie, gdy okazało się, że żadnego ciała nie ma. Skupienie znowu przeniosło się na Karvala i szarpiącą się pelerynę. Po masce jeszcze więcej spłynęło posoki. W pewnym momencie słychać było dźwięk jakoby ktoś strzelał, jednak to tylko pękniecie, które ukazało się na masce i z każdą chwilą się rozrastało, aż w końcu zastygła twarz zaczęła się sypać. Szata opadła wraz z maską.. Wolnym krokiem Karval zaczął się zbliżać do tworu, jednak materiał z powrotem się przeobraził w cień i odpłynął, zostawiając to co zostało z maski. Karval przyklęknął tak by wszystko było widoczne dla publiczności pozbierał odłamki do woreczka. Po czym wstał, pokłonił się i odgarnął długie włosy z twarzy, tym samym niszcząc połączenie z widownią. Wokół brzmiały oklaski. Czuł się trochę wyczerpany, jednak nie było tego po nim widać. Machnął ręką, a światło zamigotało i to wystarczyło by zniknął nie zauważony. Jak zawsze.

    Karval

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill