niedziela, 17 marca 2013

Rozmowa 1, 2 i 3 w części.



Look at me.




What have I become?



Rozmowa 1.

 - Przepraszam pana.
 - Słucham?
 - Przepraszam, chcę przejść.
 - A, tak, tak...

Rozmowa 2.

 - Przepraszam pana, tu mogą wchodzić tylko pracownicy. Proszę wyjść.
 - Ale... Wtedy, w Austrii... !
 - Proszę pana, ostrzegam. Wyjdzie pan sam, czy mam zawołać ochronę?
 - ...

Rozmowa 3.

 - To znowu pan!? Już wołam ochronę.
 - Czekaj, Chris. Pamiętasz? Wtedy w Austrii? Szesnaście lat temu. Pewnie nie pamiętasz...
 - ...?
 - Prowadziłem wykłady w 'Elementalu', pamiętasz?
 - ...
 - Miałem wtedy dwadzieścia lat i byłem studentem filozofii. Prowadziłem wieczorki filozoficzne w kawiarni dyskusyjnej. W piątki. Pamiętasz, jakie tłumy wtedy przychodziły do takich miejsc?
 - Proszę stąd wyjść.
 - Dobrze, ale ty pójdziesz ze mną.
 - Proszę stąd... wyjść... nie chcę z nikim rozmawiać.
 - Okej, okej. Chodź. Wiele się od tamtego czasu pozmieniało, prawda?
 - Ale... ty... skąd znasz moje imię?
 - Hm?
 - Skąd. Znasz. Moje. Imię.
 - Aaa! Aha. Bo... no, sam mi się przedstawiłeś? Przychodziłeś trzy tygodnie pod rząd. Rozmawialiśmy. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy udało mi się tak samo dobrze dyskutować z trzema... no, może czterema osobami potem.
 - To ty jesteś tym zapaleńcem z tamtej kawiarni... ?
 - Mhm.
 - Naprawdę?
 - No tak.
 - Tyle czasu! George! Dobrze pamiętam?
 - Haha! Gregor, blisko byłeś.
 - To było dawno, tak dawno. Nie poznałem cię!
 - Ty się wcale nie zmieniłeś. Pewnie gdyby nie to, też bym cię nie poznał. Wyglądasz tak samo, jak wtedy. Jesteś taki jak oni?
 - Kto?
 - Oni.
 - Nie wiem o co ci chodzi, więc pewnie nie jestem jak oni.
 - Nie ważne. Ale nawet nie wiesz, jak się cieszę, że zobaczyłem tamtą reklamę cyrku.
 - Ty przez tyle czasu mnie szukałeś?
 - Nie, nie. To przypadek, że tu jestem. Trzy lata temu wyprowadziłem się z Austrii i od tamtej pory podróżuję.
 - To ile ty już masz lat?
 - Trzydzieści sześć. A ty?
 - ...trzydzieści jeden.
 - Wtedy też tyle miałeś.
 - Coś sugerujesz?
 - Tak.
 - Uparty jesteś.
 - Tak. I ciekawski.
 - I tylko po to tu przyszedłeś? Jeśli tak, to możesz już odejść.
 - Nie. Chciałem ci powiedzieć, że wtedy się myliłem. Miałeś rację.
 - W czym miałem rację?
 - Że jednak nie.
 - Nie rozumiem... Ja tamte czasy pamiętam jak przez mgłę, ciebie w ogóle bym nie poznał na pierwszy rzut oka. Teraz dopiero trochę cię poznaję.
 - Dlatego cieszę się, że mam tak dobrą pamięć. Hipermnezja. Wiesz co to? Nie ważne. Kiedyś cytowałeś wiersz: Rozbić wszystkie lustra, zabić mieszkające w nich kreatury / Chwycić w pięść pióro i jak nożem godzić w wybryki natury. / Potem płakać nad zabitym w nas samych człowiekiem, / Głowę schylając nad trumną pustą, nad rozwartym wiekiem.
 - Haha! Ja wtedy takie głupoty pisałem, że głowa mała!
 - Czego chcesz? Mnie się tam podoba.
 - Daj spokój... Austria źle na mnie wpływa.
 - Ale nie o to chodzi. Pamiętasz, jaką wtedy tym rozpętałeś dyskusję?
 - Pamiętam, że ktoś kogoś chyba winem oblał... ? Dobrze mówię?
 - Tak! Tak! Właśnie! No i dyskutowaliśmy. Wtedy byłem przekonany, że da się zabić w sobie wszystkie to zło, wiesz, żeby lustro było czyste.
 - Nonsens.
 - Właśnie. 
 - Teraz pomyślałeś, że...
 - Nie przerywaj mi. Wiem już, o co ci wtedy chodziło. Po prostu lustra są brudne. Sami je brudzimy, a potem dziwmy się, że jesteśmy w nich zdeformowani. Sami nie szanujemy swoich luster, a potem dziwmy się, że są umazane. Ogółem wszystko nas w nas samych dziwi. Chcemy się dostosować do wizerunków innych i przez te nieczystości tworzymy swoje fryzury, makijaże.... tak samo nieidealne, jak tafla lustra. Kopiujemy te brudy na nas samych. Podłapujemy szczątki luster innych, ich zanieczyszczenia i zacieki i przyjmujemy jako własne. Potem narzekamy, że nie jesteśmy sobą. Haha. Ludzie są głupi.
 - Hmm...
 - I wiesz co jeszcze teraz przyszło mi do głowy? Że ludzie po prostu nie lubią czystych luster.
 - A akacje?
 - Czyli jednak pamiętasz.
 - Teraz mi się przypomniało. Trochę niejasno, ale pamiętam.
 - Nie, już nie. Akacje już nie. Lustra zresztą też nie. Ale akacja dalej jest dla mnie symbolem kłamstwa. Nadal sądzę, że można sobie wyłupić oczy sięgając ustami po słodkie kwiaty.
 - A czemu nie sięgnąć rękami? Byłoby łatwiej.
 - Ręce masz zajęte.
 - ?
 - W rękach trzymasz swoje lustro. Jest ciężkie.
 - Ty zawsze masz jakąś odpowiedź, hm? Lawirujesz jak piskorz.
 - Ale zawsze krążę wokół pytania. Ty też nie powinieneś wychodzić poza ramy skojarzeń albo danego tematu, bo ktoś może cię nie zrozumieć.
 - Nie zamierzam się ograniczać!
 - Haha. Jak dziecko. Samo zamierzenie już jest formą ograniczania.
 - Ech... Chyba odwykłem już od rozmów. Jestem zmęczony.
 - Ach, no tak. Która to już jest godzina... ? Późno już. Późno. Przyszedłem tylko powiedzieć ci, że miałeś rację i widzisz, jak się zasiedziałem? Nie chcę ci przeszkadzać. Mówię: miałeś rację. Dziękuję, Blatta, za gościnę. Wiem, że nie chciałeś rozmawiać, mogłeś mnie stąd wyrzucić. Przepraszam, odrobinę cię przycisnąłem. Dobranoc. Żegnaj.
 - Ale... Taak... Żegnaj...








 - ... Gregor! Czekaj. Zawsze zastanawiałem się, o co chodzi w determinizmie. Przypadek? Jak to jest postrzegane? Wróć. Siadaj. Mów.
 - O, to bardzo proste... ! Zacznijmy od tego, że...



2 komentarze:

  1. [Gray komentować nie potrafi, z czego doskonale sobie zdaje sprawę i co z góry zastrzega.

    Jak mam być szczera, to o: nie ogarniam, ale czytało się całkiem-całkiem. Bo dobre filozofowanie nie jest złe.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Miło było znów przeczytać coś Twojego, L.
    Jak zawsze... Szkoda słów na komentarze. Dobrze dla mnie, że wczoraj nie poszedłeś na ten koncert. Szybciej mogłam przeczytać rozmowy : ) ]

    Anwen

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill